Wina i widoki: odkryj urok Stellenbosch w Afryce Południowej

Wprowadzenie, czyli jak wylądowałem po uszy w winnicy?

Gdy stewardesa z uroczym uśmiechem zapytała mnie, czy znam afrikaans, entuzjastycznie potwierdziłem. Przecież każdy podróżnik powinien znać lokalne zawołania! Dopiero później okazało się, że pytano mnie, czy chciałbym jeszcze kawy, a nie czy podoba mi się widok z okna. Cóż, nieznajomość lokalnego języka bywa kłopotliwa, ale dzięki takim pomyłkom człowiek zdobywa najlepsze wspomnienia.

I tak też rozpoczęła się moja przygoda z magicznym miejscem zwanym Stellenbosch w Republice Południowej Afryki – regionem, gdzie wino spotyka się z zapierającymi dech w piersiach krajobrazami gór Simonsberg i majestatycznych Dwunastu Apostołów, a wieśniacy z dumą opowiadają lokalne legendy o duchach starych winnic.

Winna stolica Afryki – Stellenbosch i jego winiarskie tajemnice

„Wino to poezja, płynna, która mówi językiem tego miejsca”, oznajmił mi ze szczerym uśmiechem Johan, właściciel rodzinnej winnicy w okolicy Devon Valley. „Jeśli nie skosztowałeś Pinotage z RPA, to właściwie jakbyś nigdy tutaj nie przyjechał”, dodał zaraz po wlaniu mi sporej porcji do kieliszka. Pinotage to lokalna duma, prawdziwy gwóźdź programu każdej wizyty. Aromat dojrzewających jeżyn mieszał się z drobną nutką czekolady, drzewa sandałowego i lekkiego dymu – idealne połączenie.

Zgubienie orientacji jest w tych stronach nader łatwe: między ponad 200 winnicami, których romantyczne alejki porastają kwiaty bougainvilli, a korzenie winorośli plączą się niczym opowieści miejscowych o tym, która rodzina produkuje najlepszy rocznik.

Spacerkiem od winnicy do winnicy

Jeśli masz ochotę na ucieczkę od oddechu wielkiego miasta, idealnym miejscem jest Lanzerac Estate – jedna z najstarszych winnic w Stellenbosch, gdzie ponad 300-letnia historia wina spotyka się z idyllicznymi krajobrazami. Degustację odbyłem na uroczym patio porośniętym winoroślą, a przy okazji został mi przedstawiony równie wiekowy ser – 12 miesięcy dojrzewający lokalny camembert. Ach, jak smak Grona Sauvignon Blanc pasował do tego sera!

Złapać rytm Stellenbosch – muzyka, kultura i studencki entuzjazm

Nikt, kto przechadzał się w piątkowy wieczór uliczkami Stellenbosch, nie powie, że to miasteczko śpiące. Miejscowy uniwersytet tętni życiem, fundując odwiedzającym niespodziewane koncerty na rogu każdej ulicy. Pewnego wieczoru zostałem nawet mimowolnym uczestnikiem lokalnego festiwalu jazzowego, gdzie nieoczekiwanie zostałem zalany przez grupkę studentów radośnie świętujących koniec sesji. „Weźmy kieliszek na zdrowie egzaminatora, który chyba zapomniał poprawić testy”, śmiejąc się, zaciągnęli mnie do pobliskiego baru przy Dorp Street. I nigdy nie żałowałem tej muzycznej przygody.

Podróż na podniebieniu – kulinarne eksploracje Stellenbosch

Nie samym winem człowiek żyje – choć tutaj miałbym ochotę na długo zakwestionować to stwierdzenie. Gastronomia Stellenbosch to bogata przeplatanka europejsko-afrykańskich wpływów. Pamiętam wyjątkowy lunch w restauracji „The Fat Butcher”, gdy spróbowałem słynnego steka ze strusia. Kiedy kucharz zapytał mnie, jak wysmażony ma być struś, odparłem bezmyślnie: „Tak jak zwykle lubi struś”. Następne pięć minut spędziliśmy na serdecznym śmiechu. Finalnie stek okazał się niebiański – soczysty, intensywnie czerwony, podany z pysznym puree z dyni piżmowej.

Przygoda na łonie przyrody – w cieniu gór Boland

Okolice Stellenbosch są istnym rajem dla miłośników wędrówek. Góry Boland oferują niezliczone trasy trekkingowe. Było jednak jasne, że gdy na wycieczkę w górę Jonkershoek wybrałem się w sandałach, wzbudziłem zdumienie przewodnika, który westchnął znacząco: „Przyjacielu, nie pomyliłeś szlaku z plażą?” Pokornie musiałem wrócić po buty, a piwo wypite wieczorem na tarasie smakowało wtedy jak mana.

Podsumowanie – kilka praktycznych porad podróżnika

Podróżując do Stellenbosch pamiętaj o kilku sprawach. Pogoda bywa zmienna – miej zawsze przy sobie coś cieplejszego na chłodniejsze wieczory. Nie próbuj mówić po afrikaans, jeśli naprawdę tego nie umiesz – ryzykujesz zabawne, choć czasem dość zawstydzające sytuacje. I co najważniejsze – nie bój się zgubić. Każda ścieżka wiedzie tutaj do czegoś cudownego, każda degustacja odkrywa nowy smak, a każda rozmowa z miejscowymi kończy się serdecznym zaproszeniem na kolejny kieliszek.

Z Europy najlepszą opcją jest bezpośredni lot liniami Lufthansa, KLM, Air France lub British Airways do Kapsztadu, skąd zaledwie 40-minutowa droga samochodem przeniesie Cię do idylli Stellenbosch.

Skomentuj artykuł

Scroll to Top