
Czy kiedykolwiek utknąłeś na barce we francuskim kanale, podczas gdy roześmiany piekarz rzucał ci świeżą bagietkę z brzegu?
Bo ja, drogi czytelniku, owszem, i było to jedno z moich najbardziej surrealistycznych doświadczeń podróżniczych. Płynąc leniwie przez kanały Burgundii, kraj znany bardziej przeciętnemu miłośnikowi wina aniżeli wodniakowi — odkryłem, że rejsem po tych uroczych arteriach można zobaczyć miejsca od zupełnie innej strony niż zwykłym lądowym środkiem transportu.
Malownicze drogi wodne i powolny rytm życia
Burgundia jest chyba jedynym miejscem, gdzie spóźnienie się o dwie godziny na kolację nikogo w ogóle nie zaskoczyło. Być może to typowe podejście: „Lepiej spóźnić się stylowo, niż pojawić szybko i nerwowo”. Kanały tutaj żyją własnym tempem, to miejsce, w którym przemieszczasz się powoli, delektując każdą chwilą jak kieliszkiem doskonałego Pinot noir.
Nasz kapitan, Jacques— postawna figura z solidnym wąsem przypominającym nieco postać z kreskówki — mawiał: „Kanałów nie można pogonić, monsieur. To życie dyktuje tempo naszej podróży, nie zegarki”. I rzeczywiście, po pewnym czasie człowiek zaczyna rozumieć tę mądrość, pokornie oddając swój zegarek do torby.
Najpiękniejsza trasa wodna – kanał du Nivernais
Oczywiście, warto poznać królową krainy kanałów — Kanał du Nivernais. Co za klimat! Wyobraź sobie słońce przebijające się przez stare topole, mostki otoczone hortensjami, a nad twoją łodzią obsypują cię liście złoto-zielonego lasu. Nagle z lokalnej tawerny dociera zapach smażonego pawiego oczka, doprawionego subtelnie czosnkiem, masłem i odrobiną natki pietruszki. Tak, to Burgundia!
Kulinarne uniesienia podczas rejsu
Kiedy pokonujesz kolejne kilometry kanałów jest jedna rzecz, którą musisz wiedzieć: Francuskie wody wyostrzają apetyt!. Pewnego razu w Chablis, zachwyceni widokiem winnic, postanowiliśmy zatrzymać się w lokalnej restauracji. Zamówienie co prawda lekko przekraczało nasze umiejętności językowe — próbowaliśmy zamówić homara, zamówiliśmy jednak omyłkowo buraki. „Monsieur, zamówił Pan raczej coś czerwonego, ale niestety nie było to żadne zwierzę” – stwierdziła kelnerka z poważną miną, ale gdy dostrzegła naszą zmieszaną reakcję, wybuchnęła dźwięcznym śmiechem: „Żartuję! Buraki są dziś gratis!”
A dla tych z was, którzy preferują coś mocniejszego od buraków: jedzenie na barkach to prawdziwy róg obfitości — sery, delikatne pasztety, świeży chleb z chrupiącą skórką i masło tak dobre, że chętnie zamieniłbym za nie wszystkie moje elektroniczne sprzęty. To wszystko serwowane w akompaniamencie wytrawnych win regionu!
Kulturalne niespodzianki za każdym zakrętem
Wędrując wzdłuż kanałów, możesz dosłownie „wpaść” w samo serce lokalnej historii. Czy wiedziałeś, że tuż przy brzegu kanału, niedaleko Auxerre, znajduje się historyczne opactwo Saint-Germain, którego krypta skrywa niezwykłe freski z IX wieku? Ileż bym dał, by ponownie zobaczyć twarz mojego przyjaciela Tima, który sądził, że idziemy na piwo, gdy niespodziewanie trafiliśmy na grupę wiernych, śpiewających gregoriańskie hymny w ciemnej krypcie. Było warto!
Lokalsi, których nie spotkasz nigdzie indziej
Miejscowi mieszkańcy potrafią zaskoczyć nie tylko kulinarnym żartem, ale też swym urokiem i życzliwością. Pewnego dnia spotkałem Lucie, uroczą staruszkę prowadzącą kwiaciarnię w Vézelay. Widząc, że jestem turystą zagubionym i walczącym z mapą, powiedziała z troską godną babuni: „Mon Cher, tutaj jedyną prawdziwą drogą jest kanał. A jak się zagubisz – czaruję lawendą”. I rzeczywiście, obsypała mnie bukietem aromatycznych kwiatów, które do końca podróży rozsiewały w barkowych kajutach swój fioletowy zapach.
Na zakończenie podróży — praktyczna wskazówka
Jeśli zamierzasz wyruszyć na rejs kanałami Burgundii, najlepszy okres to późna wiosna lub wczesna jesień – balans idealny między dobrym pogodowym humorem a umiarkowanym ruchem na drogach wodnych. Zapakuj trochę humoru, koniecznie francuskiego słownika z rozmówkami (by uniknąć naszego błędu z burakami) oraz dobre buty na spacery po winnicach.
Najdogodniej dostać się tu lądując na lotnisku Charlesa de Gaulle’a w Paryżu. Z Polski do Paryża dolecimy regularnymi liniami jak LOT, Air France, a także tanimi liniami — WizzAirem czy Ryanairem.
Bo, moi kochani, prawdziwie luksusowa podróż to nie tylko pięciogwiazdkowe hotele i jachty na pełnym morzach. Czasem największym luksusem jest umiejętność spowolnienia, odłączenia się od codziennego zgiełku i odkrycia prostych przyjemności francuskiego rejsu w rytmie kanałowego nurtu.