
Kapitan pies, bosmanka suczka i początek przygody
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda rejs, w którym pasażerowie mają po cztery łapy, machają ogonami i czują się na pokładzie równie swobodnie jak ich właściciele? Ja tak, choć początkowo myślałem, że psy żeglujące po Morzu Śródziemnym mogą być tylko wytworem mojej fantazji pobudzonej włoskim winem i nadmiarem słońca. Jak się okazało – to rzeczywistość! Zanim ruszyłem w ten niezwykły rejs, byłem pełen wątpliwości: „Czy futrzany pasażer nie będzie reagował chorobą morską?”, lub „Jak wytłumaczę pomyłkowe zjedzenie przekąsek kapitana przez mojego jamnika?” Wszystkie obawy rozwiały się lada chwila.
W poszukiwaniu pływającego luksusu przyjaznego czworonogom
Jacht w stylu Dolce Vita
Jacht „Bella Vita” czekał na mnie w malowniczym porcie w Portofino, mieniąc się śnieżnobiałym blaskiem wśród typowych włoskich kamieniczek w odcieniach pomarańczy, turkusów i ochry. Tu powitał mnie kapitan Mario – w charakterystycznie nonszalanckiej, włoskiej manierze – szerokim uśmiechem, mocnym uściskiem dłoni i tubalnym głosem mówiącym po angielsku z akcentem godnym Marcello Mastroianniego.
„Na pokładzie mamy zasadę: pies jest królem. O reszcie możemy dyskutować” – zakomunikował kapitan Mario, śmiejąc się głośno, gdy mój jamnik Rafi wskoczył mu na buty ze świeżą porcją włoskiego błota. Jego statek był prawdziwą wizytówką włoskiego luksusu: wypolerowane drewniane pokłady, jasno kremowe kanapy, aksamitne poduszki i kosze pełne psich smakołyków.
Morze dla psa – co ciekawe, rekinów brak!
Podczas rejsu zwierzęta miały pełną swobodę: biegały po pokładzie, wylegując się pod włoskim słońcem na specjalnych leżakach, a ochłodę dawały im delikatne bryzy liguryjskiego morza. Oczywiście, zdarzały się zabawne pomyłki. Pewnego popołudnia, gdy delektowałem się lokalnym winem, nagle usłyszałem krzyk starszej pani z Nowego Jorku: „Pomocy! Mój Chester skoczył za burtę! To morski potwór go porwał!”. Morskim potworem okazał się być nieszkodliwy, jaskrawożółty ponton wiążący się za jachtem. Po chwili łobuzerski buldog Chester “ocalony” został z morskiej przygody, intensywnie dysząc i rozglądając się za kolejnym żartem.
Podróż między smakami i futrzanym towarzystwem
Kuchnia liguryjska również dla psów?
Gdybyście tylko mogli poczuć unoszący się na jachcie zapach świeżej foccacii, oliwy, pesto Genovese i grillowanych owoców morza – był to prawdziwy kulinarno-olfaktoryczny raj. Pewnego dnia szef kuchni Lucca, potężny i niezwykle energiczny Włoch, uśmiechnięty od ucha do ucha i z nieskrywanym zadowoleniem, wręczył mi dwie identyczne miski mówiąc szybko po włosku: „Jedna dla psa, jedna dla pana. Tylko nie pomyl, signore!”. Jak możecie się domyślić, miks jagnięciny ze słodkimi ziemniakami dla Rafiego trafił do mnie, zaś on z przyjemnością zajadał się moją krewetkową sałatką.
Wyspy, plaże i włoskie sekrety znane tylko czworonogom
Jacht zatrzymywał się często na nieodkrytych przez masowego turystę zatoczkach, ukrytych wśród piniowych lasów i romantycznych, skalistych formacji. Moją ulubioną stała się „Spiaggia dei Cani Felici” (Plaża Szczęśliwych Psów), gdzie czworonogi mogły hasać do woli. Pewien miejscowy rybak, Antonio, codziennie rano – krzątając się wokół swojej łódki – krzyczał do nas: „Na lądzie tylko ludzie, ale na morzu psy rządzą!”. To były mądrości, które zapamiętałem do końca życia.
Zakończenie: morska przygoda z psią fantazją
Nigdy dotąd nie myślałem, że żeglarskie życie może być tak komfortowe, eleganckie i zabawne jednocześnie – aż do momentu, gdy pod stopami balansowałem między niefrasobliwie rozciągniętymi jamnikami, buldogami francuskimi i chihuahuami. Rejs z psem na pokładzie okazał się najlepszą podróżniczą decyzją mojego życia.
Na koniec odrobina praktyki: regularne loty do Genui oferują linie lotnicze Lufthansa, Alitalia, Air France oraz KLM. Z genueńskiego lotniska Cristoforo Colombo do Portofino odległość pokonacie w kilkadziesiąt minut samochodem wynajętym bezpośrednio na miejscu.
Zabierając ze sobą czworonoga na morze pamiętajcie – wasz pies zawsze będzie królem pokładu, więc szukajcie jachtów, które na pierwszy miejscu stawiają komfort futrzanych gości. Zwłaszcza że, jak mawiał nasz kapitan Mario: „Wszystko może poczekać, ale spacer i miska wody nigdy!”.