
Czy ja naprawdę uciekam, czy może Ty po prostu stoisz w miejscu?
„I znów uciekasz!” – usłyszałem pewnego dnia od znajomego, gdy pakowałem ponownie swój stary plecak. Nie była to jednak typowa ucieczka. Tym razem nie opuszczałem miasta w popłochu przed skandalem, długami czy nieudaną romantyczną przygodą. Przynajmniej nie tym razem.
Nie byłem banitą ani człowiekiem znikąd. Po prostu gdzieś między duszną monotonią biurowych korytarzy, gdzieś pomiędzy nudnym smakiem kawy z automatu a przewidywalnymi weekendami na kanapie z pilotem od Netflixa poczułem, że świat oferuje coś ciekawszego. Zacząłem podróżować, nie po to by uciec, ale po to, aby znaleźć coś, co uszlachetni każdą chwilę – zapachy, dźwięki, smaki i ludzkie historie zapisane na tysiącach twarzy w odległych zakątkach świata.
Kiedy gubimy się, żeby znaleźć siebie
Zgub się, a odnajdziesz magiczne uliczki Marrakeszu
Pamiętam, jak zgubiłem się w ciasnych uliczkach medyny w Marrakeszu. Zapytacie jak dorosły, racjonalny człowiek mógłby się zgubić w czasach, w których nawet lodówki mają GPS? Otóż, w medynie nie działają żadne techniczne cuda XXI wieku – zasięg telefonu to jak Yeti, każdy podobno widział, ale nikt nie uwierzy, dopóki sam nie zobaczy. Już po chwili błądziłem po kolorowym labiryncie pełnym przypraw, srebrnych lamp, skórzanych toreb i aromatu grillowanej jagnięciny. „Przyjacielu, jeśli się nie zgubisz, nie poznasz prawdziwego Marrakeszu!” – wołał wesoło starszy handlarz przyprawami, widząc mój zagubiony wzrok.
Zatracenie się w smakach ulic Bangkoku
Prawdę mówiąc, nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo nieprzygotowane na tajskie ostre jedzenie były moje kubki smakowe, aż do momentu, gdy na tekturowym taborecie na ulicznym targu Yaowarat Road, sprzedawca, uśmiechając się szelmowsko, podał mi paprykową bombę. W oczach pojawiły się łzy, a twarz poczerwieniała niczym langusta wrzucona do wrzątku. „Ostro znaczy dobrze!” – oznajmił sprzedawca, widząc moje cierpienie. Paradoksalnie, tak właśnie odkryłem najlepszą stronę Tajlandii – w niezapomnianym połączeniu bólu i kulinarnej ekscytacji.
Noclegowe niespodzianki – hotel, hostel, czy stodoła?
Podróżnicze perypetie to czasem humorystyczny zestaw błędów komunikacyjnych. Raz, w Toskanii, zarezerwowałem „agriturismo” przekonany, że jadę do malowniczej willi z widokiem na winnice. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem się w romantycznym, pachnącym nieco wilgocią pokoiku nad starą, ale nader sympatyczną, oborą. Emilio, uśmiechnięty właściciel, widząc moje przerażenie, roześmiał się serdecznie – „Signore, tylko tutaj rano kawa smakuje jak włoska poezja!”. Miał rację.
Spotkania, które zostają w pamięci
Opowieści zza kierownicy tuk-tuka
Podczas pierwszego dnia pobytu w Kambodży poznałem Mr. Heng’a, kierowcę tuk-tuka, filozofa ulicy i eksperta od tour de force jazdy. „Wiesz przyjacielu – powiedział raz między manewrami na pograniczu życia i śmierci – życie to jak jazda tuk-tukiem. Raz góra, raz dół, czasem utkniesz w korku, ale częściej niż myślisz znajdziesz nową drogę i przyjaciół na całe życie”. Oczywiście, towarzyszący temu przejazd przez Phnom Penh był przeżyciem niemniej ekscytującym niż rollercoaster.
Nie uciekaj, inspiruj się – moja refleksja
Dopiero po latach zrozumiałem, że podróżowanie nie było nigdy ucieczką. Było odkrywaniem siebie samego, poszukiwaniem drobnych przyjemności, zamienianiem zwykłych chwil w niezapomniane historie opowiadane wieczorami przy ognisku. Podróżować to było poznawać ludzi, którzy ze swojej prostoty czynili wielkość – jak właścicielka maleńkiej kawiarni w Lizbonie mówiąca: „Kawa to jak życie, wielokrotne próbowane smakuje za każdym razem inaczej.”
Świat stoi otworem nie po to, by przed czymś uciekać, ale by móc do czegoś wracać – z pełnią doświadczeń, które niosą miejsca, ludzie i emocje.
Jak dotrzeć w te magiczne miejsca?
Do Marrakeszu z Polski latają zarówno tanie linie jak Ryanair (z Warszawy, Krakowa), jak również regularne linie, np. Lufthansa czy Air France z przesiadkami w Berlinie lub Paryżu. W Bangkoku wylądujemy np. Qatar Airways, Emirates czy Turkish Airlines z jedną przesiadką. Do Toskanii w kilka godzin dostaniemy się via lotnisko we Florencji lub Pizie liniami LOT, Lufthansa lub tanimi liniami z Krakowa i Warszawy. Do Kambodży najlepiej lecieć przez Azję Południowo-Wschodnią: Qatar, Emirates, Singapore Airlines gwarantują komfort i bezpieczeństwo na dalszą drogę.