
Czy można zakochać się w wyspie?
Zastanawialiście się kiedyś, czy możliwe jest, aby zakochać się od pierwszego wejrzenia w miejscu na ziemi? Długo zastanawiałem się nad tym pytaniem, aż do momentu, gdy pierwszy raz moje zdumione stopy dotknęły gorącego piasku na południowym wybrzeżu Sri Lanki. Był to początek przelotnego romansu, który przerodził się w prawdziwe uczucie. Jednak to nie była miłość bez perypetii – zdarzyło mi się wylądować z cudzego tuk-tuka (nie pytajcie!), doświadczyłem też zabawnego nieporozumienia w restauracji, gdy zamówiłem na śniadanie coś, co okazało się bardzo ostrą zupą rybną. Ale właśnie takie momenty, pełne kuriozalnych perypetii i absurdalnych niespodzianek, utwierdziły mnie w przekonaniu, że Sri Lanka jest niezwykłym miejscem na mapie świata.
Zatłoczone Colombo kontra rajskie południe
Kiedy wylądowałem w stolicy kraju – Colombo, moje pierwsze odczucie było takie, że ktoś nagle podkręcił poziom dźwięku i chaosu do maksimum! Samochody, tuk-tuki, uliczne hałasy, okrzyki handlarzy – wszystko dynamiczne, egzotyczne i bardzo kolorowe. Taxi, które miało mnie zawieźć do hotelu, spóźniło się o godzinę, bo, cytuję kierowcę „czy wy Europejczycy myślicie, że stoicie ponad korkami?”.
Kultura pełna uśmiechów — i niezwykłych legend
Ciągle zaskakiwała mnie tutejsza kultura pełna legend o buddyjskich mnichach, królewskich epizodach oraz demonach. Wędrując świątynią Dalada Maligawa w Kandy – świątynią przechowującą ząb Buddy – poznałem mnicha, który opowiedział mi barwnie o Wielkiej Procesji (Esala Perahera). „Ten ząb to nasze największe bogactwo i największa tajemnica”, mrugnął do mnie.
Szalenie pyszna, szalenie ostra kuchnia
Jeśli w Sri Lance znajdziecie coś łagodnego do jedzenia, koniecznie dajcie mi znać! Z każdej strony czeka smakowe wyzwanie: słynne ryżowe struny (string hoppers), przyrządzony w kokosowym mleku jackfruit curry czy wyjątkowe kotty roti, które kupiłem przy drodze i które – wedle obietnic sprzedawcy: „tylko lekko ostre będę, sir” – niemal podpaliło moje kubki smakowe.
Kraj herbaty, pól ryżowych i altruistycznych słoni
Przy wielkich polach herbacianych w Nuwara Eliya dotarło do mnie, co znaczy herbata po cejlońsku. Kobieta zbierająca liście spojrzała na moją filiżankę i z uśmiechem powiedziała: „Panie, herbata to lek na wszystko, zwłaszcza na smutne miny turystów”. Potwierdzam – filiżanka świeżej herbaty na plantacji rozwiała wszystkie problemy, z wyjątkiem tego, że chwilę później uciekaliśmy przed nadgorliwym słoniem w pobliskim parku narodowym Yala…
Plaże, egzotyczne zachody słońca i surferskie pokusy
Cudowne południowe wybrzeże kraju to moje ukochane wspomnienie. Unawatuna, Mirissa, Tangalle – każda z nich to raj ukryty za rosnącymi palmami kokosowymi, złotymi plażami i błękitną laguną. W Mirissie spróbowałem surfingu – szczerze mówiąc, moją przygoda trwała dwie sekundy, ale lokalny instruktor surfingowy podsumował spokojnie: „Spokojnie kolego, nawet delfiny czasami się przewracają!”.
Magiczne sekrety w samym sercu wyspy
Wreszcie, po niedogodach drogi i kilku zabawnych pomyłkach w lokalnych pociągach, dotarłem do Sigiriji – skalnego miasta, które wygląda jak scenografia do filmu fantasy. Wspinając się bosymi stopami po schodach do góry Lwa, pomyślałem sobie „czy to możliwe, że jestem w miejscu najbliższym nieba?”. Systemy dawnych basenów, ogrody, freski starożytności – wszystko tutaj wydaje się magiczne.
Refleksja na koniec pierwszej podróży
Zakończę tę pierwszą podróż praktyczną radą, którą otrzymałem od starego przewodnika z miasta Galle: „Największą sztuką podróżnika jest dostosowywanie swoich oczekiwań do rzeczywistości – tylko wtedy wszystko może nas zachwycić.”
Rzeczywiście, nieważne czy gubiłem drogę, czy zamawiałem zbyt ostre potrawy, czy prawie zmiotła mnie fala na desce surfingowej. Wszystkie te zabawne przygody i wpadki sprawiły, że Sri Lanka na zawsze pozostała w moim sercu jako miejsce pełne piękna i nieoczekiwanych niespodzianek. Do Sri Lanki najłatwiej dolecieć liniami Qatar Airways, Emirates, Turkish Airlines czy LOT-em, które regularnie lądują na międzynarodowym lotnisku Bandaranaike w Colombo.