
Czy kiedykolwiek zgubiłeś się na afrykańskim stepie?
Kiedy mój przewodnik Johannes poinformował mnie ze spokojem typowym jedynie dla ludzi, którzy znają każdy zakamarek ziemi, że nasza ciężarówka grzęźnie w błocie po raz trzeci tego dnia, zacząłem zastanawiać się, czy Samara Karoo rzeczywiście była dobrym pomysłem wakacyjnym. Jednak kiedy wysiadłem, aby pomóc mu dopchnąć stary samochód do drogi, a w oddali, w złocistym świetle afrykańskiego zachodu słońca, przebiegła grupa antylop springbok, już wiedziałem — to miejsce ma coś, czego nie doświadczysz nigdzie indziej. Mieszanka egzotycznych zapachów dzikich traw i ziemi po deszczu, dźwięki cykad i dalekie ryki lwów stały się tłem niesamowitej podróży do samych korzeni natury.
Samara Karoo — ukryty skarb Południowej Afryki
Dzikie zwierzęta i niezwykłe spotkania twarzą w twarz
Rezerwat Samara znajduje się na obrzeżach pustyni Karoo. To tutaj, pośród wysokich traw i surowości półpustynnego pejzażu, żyją gepardy, czerwone hartebeesty, żyrafy oraz rzadkie ptaki drapieżne. Pewnego ranka, kiedy przy śniadaniu popijałem tradycyjną rooibos herbatę, wszedłem w pogawędkę z naszym sympatycznym przewodnikiem Johannesem. 'Wiesz, czasem gepardy tu zaglądają bliżej niż myślimy. Ostatnio jeden z nich przespacerował się praktycznie przez kuchnię!’ — powiedział spokojnie, jakby opisywał zwyczajną wizytę sąsiada po cukier. Zaniemówiłem, a moje spojrzenie błądziło nerwowo po okolicy, wypatrując kocich śladów.
Jazda off-road i inne wstrząsające atrakcje
Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że moje ciało potrafi wstrząsać się tak rytmicznie i intensywnie, jak podczas safari jeepem przez lokalne bezdroża. Radosny śmiech Johannesa i okrzyki pasażerów mieszały się z hukiem kamieni unoszących się spod ogromnych opon. „Tylko spokojnie, Afryka hartuje duszę… i kręgosłup”, rzucił dobrodusznie Johannes. Po tej przygodzie z całym przekonaniem mogę potwierdzić – kręgosłup na pewno ci zahartuje.
Karoo dla smakoszy, czyli drogi do serca Afryki przez żołądek
Lokalna kuchnia w prywatnych lodge’ach to kolejna, jakże smakowita niespodzianka Karaoo. W tradycyjnie ozdobionej jadłodajni próbowałem pieczonego mięsa kudu, potrawki z impali oraz deserów o niespotykanych smakach — jak pudding z maruli, owocu, którym podobno zajadają się pijane słonie. Kelnerka, przepięknie uśmiechnięta Anika, ze szczerością stwierdziła: „Zjesz za dużo maruli i zaczniesz maszerować równie chwiejnym krokiem jak słonie”. Po posiłku, przy świecącym jasno księżycu, przekonałem się, że nie żartowała.
Tajemnicze historie w świetle gwiazd
Noce w Karoo to osobna bajka. Gdy zapadł zmrok, niebo zasnuło się niezliczoną ilością gwiazd. Johannes z miną pełną powagi stwierdził: „Widzisz, w Karoo nie ma tu miejsca na pośpiech, bo jak zaczniesz gonić, to tylko gwiazdy nadepniesz”. W tej ciszy przypomniała mi się historia jednego z lokalnych właścicieli pensjonatu, który wyjaśnił mi ze śmiechem, jak przez dwa tygodnie zastanawiał się, dlaczego jego goście ciągle pytają o starszego pana, który każdego wieczoru pojawia się w kącie ogrodu. „Okazało się, że to był miejscowy strach na guźce, który w świetle księżyca rzeczywiście wyglądał jak ktoś drzemiący”, wybuchnął śmiechem.
Praktyczne wskazówki: jak dotrzeć do rezerwatu Samara Karoo?
Loty do RPA z Europy są obsługiwane przez regularne linie lotnicze, takie jak Lufthansa, British Airways czy Emirates i docierają do lotnisk w Johannesburgu lub Kapsztadzie. Stąd lokalnym połączeniem szybko dostaniesz się do Port Elizabeth lub miasta Graaff-Reinet, skąd już tylko krótka i romantyczna przejażdżka wynajętym jeepem (albo prawdziwe off-roadowe wyzwanie, jak w moim przypadku!) dzieli Cię od ukrytego raju Karoo.
Samara Karoo – refleksja na zakończenie
Podróż przez Karoo była w istocie podróżą przez zmysły — dźwięki, smaki, dotyk, zapach i wzrok zostały zebrane w kalejdoskop sensorycznych doświadczeń. Nigdy nie sądziłem, że safari w RPA może być czymś więcej niż zwykłym oglądaniem zwierząt z bezpiecznej odległości. Teraz już wiem, że prawdziwa magia Afryki zaczyna się tam, gdzie kończy się plan oraz zasięg telefonu. Jak to powiedział mi Johannes: „Jeśli świeży powiew wolności chcesz poczuć, pozwól Afryce, by ukradła ci trochę czasu — najlepiej na stepach Samara Karoo”. Wiesz co, Johannes? Chyba dam się okraść jeszcze raz.